W Pasażu Apollo swoje podwoje otworzył niedawno pierwszy w Poznaniu lokal z kuchnią tajską. Długo oczekiwaliśmy na tajskie specjały w naszym mieście, dlatego ciekawi wrażeń, postanowiliśmy odwiedzić Fast Wok.
ONA:
Gdybym miała na koncie grube miliony, otworzyłabym w Poznaniu kilka nowych restauracji. Nie żeby było ich w naszym mieście za mało, po prostu konsekwentnie otwierałabym takie, których obecnie mi brakuje. Jednym z moich typów byłby lokal z kuchnia tajską. Owszem, kilka suszarni posiada w menu skromny wybór tajskich dań, tu i ówdzie można też spróbować azjatyckiej "smażonki" z woka. Marzyłoby mi się jednak miejsce z tajskim wystrojem, klimatem, kucharzem, muzyką i kelnerkami o orientalnej urodzie, przyprawiającej mężczyzn o przyspieszone bicie serca. Pocieszam się jednak, że na zachodzie Europy restauracje tajskie są niezwykle popularne, więc prawdopodobnie pojawienie się takich w Poznaniu jest tylko kwestią czasu (a ja nie muszę kombinować skąd wziąć te miliony, uff ;)).
Nie pamiętam już, jak trafiłam na informacje o Fast Wok'u. W pierwszym momencie, kiedy przeczytałam, że to miejsce z kuchnią tajską bardzo się ucieszyłam, nazwa knajpki sprowadziła mnie jednak na ziemię. Tak czy inaczej chciałam ją wypróbować. Fast Wok mieści się w Pasażu Apollo. Zdaje się, że wcześniej była tam jakaś kawiarnia i trudno oprzeć się wrażeniu, że obecny wystrój to wypadkowa pozostałości po wcześniejszym lokalu i eksperymentów nowego właściciela - kolorystyka utrzymana w tonacji beżów i pastelowych fioletów, proste drewniane stoły, kilka zdjęć na ścianach i bardziej zaciszny, kanapowy klimat na piętrze. Prosto, czysto i schludnie, choć mało orientalnie. Z sali na dole, obserwować można pracujących kucharzy – dobry widok na otwartą za barem kuchnię. Początkowo byliśmy jedynymi klientami. Sytuacja ta jednak szybko uległa zmianie. I tutaj zaczął się mały problem. Otwarta kuchnia i słaba wentylacja sprawiła, że lokal bardzo szybko przesiąknął ciężkim zapachem smażonych potraw. Nie tylko lokal, ale także moje włosy i ubranie. Z menu wybrałam zupę curry i danie Chop Suey. Zupa oznaczona była jako średnio pikantna, czyli tak jak lubię. Lekko piekący płyn o smaku curry z krewetkami i dość bogatym zestawem warzyw (między innymi marchew, fasolka, cukinia) był sycący i rozgrzewający. Danie główne zamówiłam z makaronem Chow Mein, na skutek pomyłki kelnera zamiast makaronu dostałam ryż. Pan z obsługi wyraził jednak gotowość do naprawienia błędu, nie było jednak takiej potrzeby. Początkowo to łagodne danie wydawało mi się trochę bez wyrazu. Jednak było to krótkotrwałe wrażenie po zjedzeniu pikantnej i bardzo wyrazistej zupy. Z czasem warzywa (kukurydza w kolbach, papryka, zielona fasolka, pędy bambusa) w łagodnym sosie sojowo-sezamowym zaprezentowały pełne bogactwo smaku – wytrawny przechodził nagle w łagodną słodycz i na odwrót, a uprażone ziarenka sezamu delikatnie chrupały między zębami.
Z podsumowaniem mam problem, bo knajpka jest fajna, jedzenie bardzo smaczne, a obsługa sympatyczna, choć może pomylić zamówienie. Wystrój nie powala, ale też nie drażni. Zaraz też ściągnę na swoją głowę kolejne gromy, ale w menu strasznie brakowało mi piwa, które byłoby doskonałym dopełnieniem mojego posiłku. Najgorszy był ten nieznośny zapach. Jeżeli jednak jest to dla Was sprawa marginalna, to na jedzenie naprawdę warto się skusić.
Jedzenie: 4
Obsługa: 4-
Wystrój: 3-
Jakość do ceny: 4+
ON:
Restauracja Fast Wok z zewnątrz prezentuje się niezbyt okazale. Wewnątrz jest już lepiej, chociaż trochę nie na temat. Parter jeszcze, jeszcze, ale piętro już zupełnie odbiega stylistyką od wszystkiego co azjatyckie. Wygląda to tak, jakby właściciele restauracji przejęli lokal po mieszczącej się tutaj kawiarni i nie zmienili w nim nic poza kuchnią. Zdecydowaliśmy się na miejsce na piętrze. Całkiem słusznie spodziewaliśmy się, że okupimy swój wybór lekką niewygodą jedzenia w kawiarnianych fotelach przy kawiarnianym stoliku. Kameralność piętra jednak przeważyła.
Po przejrzeniu menu, w którym oprócz kuchni tajskiej zauważyłem dania japońskie oraz indonezyjskie, zamówiłem zupę kokosową z kurczakiem, a także - Yaki Soba (wołowinę z makaronem ryżowym i krewetkami w delikatnym sosie sojowym). Zarówno zupa, jak i danie główne zostały podane w głębokich, nowoczesnych i białych naczyniach. Na zupę nie czekaliśmy ani 3 minut, ale na danie główne oczekiwanie wydłużyło się już do dobrych 20 minut. Jest to o tyle dziwne, że nazwa lokalu nawiązuje do szybkości podawanego tam posiłku. Warto jednak czekać. Spora porcja zupy kokosowej w której pływały warzywa, kawałki kurczaka i liście limonki kafir, była jak najbardziej smaczna, choć jak dla mnie zbyt delikatna. Następnym razem zdecyduję się jednak na pikantniejszą zupę curry, którą spróbowałem od mojej towarzyszki. Do zupy dobiorę także krewetki, zamiast kurczaka, bowiem z każdą zupą jest tak, że za dopłatą 3 złotych można dokonać takiej roszady. Danie główne było z kolei majstersztykiem. Nie spodziewałem się, że w Poznaniu można dostać takie danie za zaledwie kilkanaście złotych. Mimo, że w otwartej kuchni nie zauważyłem nikogo o azjatyckich rysach, to moja pieczołowicie wysmażona potrawa zawierała wszystko co dobre - przepyszny makaron ryżowy (a przecież nie należę do miłośników makaronów, nad które przekładam ryż, ziemniaki, a nawet frytki), słusznie przyprawione kawałki wołowiny, kilka całkiem sporych krewetek i świeże warzywa. Naprawdę niebo w gębie! Tylko nic o obsłudze napisać nie mogę, gdyż nie wyróżniała się ani w jedną, ani w drugą stronę. Gdybym miał im jednak coś doradzić, to wolałbym, aby to oni bardziej służyli radą wobec klientów, którzy dotarli tam po raz pierwszy i są zdezorientowani względem azjatyckiego menu. Muszę również wspomnieć o największej wadzie lokalu, bowiem gdy w porze lunchu pojawiło się więcej gości, to cały lokal wypełnił się chmurami dymu z kuchni. Nawet przy otwartym przez klientów oknie, widziałem jak przez mgłę, szczypały mnie oczy, a całe ubranie aż do wieczora przypominało mi oraz mojemu otoczeniu o wizycie w Fast Wok. Trochę też szkoda, że restauracja nie ma koncesji na sprzedaż alkoholu. Nieśmiało jednak liczę, że z nowym rokiem się to zmieni.
Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że poza barami sushi, jest to najlepszy kulinarny kawałek Azji w Poznaniu. Jestem przy tym przekonany, że jedzenie tam serwowane przysporzy restauracji Fast Wok sporej klienteli. Mam jednak wielką nadzieję, że uzyskane w ten sposób dochody pozwolą właścicielom polepszyć warunki lokalowe.
Jedzenie: 5
Obsługa: 3+
Wystrój: 3
Jakość do ceny: 5+
KOSZTORYS:
Zupa curry z krewetkami - 10 zł.
Zupa kokosowa z kurczakiem - 7 zł.
Warzywa w delikatnym sosie sojowo-sezamowym z ryżem - 14 zł.
Wołowina z makaronem ryżowym i krewetkami w delikatnym sosie sojowym - 18 zł.
Woda gazowana Kropla Beskidu 0,3 – 4 zł.
Sprite 0,3 - 4 zł.
Suma: 57 zł.
ŚREDNIA NASZYCH OCEN: 4.00
ADRES: Poznań, ul. Ratajczaka 18 (Pasaż Apollo)
INTERNET: www.fastwok.pl