tag:blogger.com,1999:blog-6805020199324226893.post291045798654080599..comments2023-04-16T23:31:42.608+02:00Comments on Zjeść Poznań: LA PASSION DU VIN / ocena 4.78Zjeść Poznańhttp://www.blogger.com/profile/17164516266349628777noreply@blogger.comBlogger8125tag:blogger.com,1999:blog-6805020199324226893.post-32909252133467880472011-09-12T15:57:10.539+02:002011-09-12T15:57:10.539+02:00@Buni
Ja też się zastanawiałem, dlaczego we Włosze...@Buni<br />Ja też się zastanawiałem, dlaczego we Włoszech można kupić znakomitą oliwę z pierwszego tłoczenia za €2, a u nas za nie mniej niż 25zł; dlaczego dobre wino w Niemczech jest za €5, a bardzo dobre za €10, a u nas odpowiednio za 60 zł i 150 zł...<br />Dlaczego dobre buty są w Niemczech za €100, a u nas w ogóle ich nie ma, albo są za 800zł...<br />Ale po pierwsze - wydaje się, że nikomu to nie przeszkadza... Bo tych, co kupują (regularnie) oliwę, wino, chodzą do restauracji jest może 10% (albo nawet mniej) - to komu ma zależeć na niskich cenach? Przecież za coś trzeba sfinansować 'darmową' opiekę medyczną czy edukację...(z których korzysta znacznie więcej wyborców)<br />Z drugiej strony usługi (szewc, dentysta) są w Polsce znacznie tańsze niż na Zachodzie.Skrobihttps://www.blogger.com/profile/15389726683738722354noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6805020199324226893.post-69368838975262457222011-03-29T11:04:12.516+02:002011-03-29T11:04:12.516+02:00Zbierałam się do napisania komentarza, bo Le Passi...Zbierałam się do napisania komentarza, bo Le Passion du Vin budzi we mnie sprzeczne emocje. Jeszcze w październiku nabyłam na Grouponie dwa kupony o wartości 90 zł każdy- za 90 zł. Trochę odkładałam wizytę, no bo święta, no bo zimno i w końcu któregoś dnia przechodziliśmy w Browarze obok i postanowiliśmy wpaść. Fakt, na kuponie jest wyraźnie napisane ,że należy wcześniej zarezerwować stolik, tylko że tak jest napisane na wszystkich takich kuponach. W Umberto nigdy nie robili problemu, w innych restauracjach zresztą też. Weszliśmy. Na 5 stolików jeden był zajęty. Wolnym krokiem i z niezadowoloną miną podszedł do nas Pan. Powiedzieliśmy ,że chcemy coś zjeść, więc pokazał nam stolik . Usiedliśmy, ale prewencyjnie mąż mówi Panu,że mamy kupony Groupona. A on na to- uwaga- że jak "jesteśmy z Groupona" to mamy wcześniej zarezerwować stolik. Rozejrzeliśmy się zdziwieni po pustej restauracji, a ten zabrał nam karty odwrócił się na pięcie i poszedł sobie!Brakowało tylko słowa "wynocha"!No to wstaliśmy i podchodzimy do niego z zapytaniem dlaczego, przecież restauracja jest prawie pusta. On nam na to ,ze to "polityka firmy".Ja mu mówię, że to zależy chyba od dobrej woli restauratora,a on spojrzał na mnie dziwnie i uśmiechnął się pod nosem. Nie rozumiem tu czegoś. Kupuję dwa kupony za 90 zł, restauracja ogłasza się na takiej stronie po to żeby się wypromować, a jak chcę z tego skorzystać, to traktują mnie jak intruza!Rozumiem, gdyby nie było miejsc, ale pusta restauracja i ewidentnie dawanie nam do zrozumienia ,że jesteśmy klientami drugiej kategorii- o nie!<br />Próbowaliśmy w takim razie zarezerwować ten cholerny stolik, ale w następnym tygodniu żaden termin mu nie pasował.Naradzał się z kimś w kuchni. Mówię do niego, czy w ogóle mu pasuje jakiś termin?On nam na to, że mamy zadzwonić i wręcza nam , jak mniemam swoją wizytówkę- Menadżera restauracji! Ładny mi Menadżer!<br />Wyszliśmy stamtąd. Poczułam się jak uboga krewna, wpychająca się na wykwintny obiad do bogatego kuzyna.<br />Postanowiliśmy nie odpuścić. Po wielokrotnych próbach rezerwacji (zawsze nas pytali z jakiej"promocji jesteśmy"), udało nam się zarezerwować stolik z trzytygodniowym wyprzedzeniem. Nastawienie mieliśmy średnie, ale 90 zł piechotą nie chodzi.<br />Nadeszła sobota, w bojowym nastroju udaliśmy się do Browaru.. I tu zaskoczenie..........super miły Pan kelner(oczywiście inny niż za pierwszym feralnym razem),który przyniósł mi 4 rodzaje wina do spróbowania bez cienia zniecierpliwienia. Był cały czas uśmiechnięty, miły i bez cienia zadęcia.Atmosfera w restauracji bardzo miła, w tle słychać pracę w kuchni, ale niezbyt nachalnie.Jedzenie...... najlepsze jakie jadłam w restauracji (nie tylko polskiej). Udko kacze z pure ziemniaczanym z truflami perfekcyjnie przygotowane. Poezja. Do tego dostaliśmy podarunek od szefa kuchni w postaci mini deseru- trufli i mini-bezy z nadzieniem poziomkowym. Zauważyłam też ,że lekko opuścili ceny w stosunku do ostatniego menu.<br />I jak tu ocenić takie miejsce? Jedna arogancka osoba potrafi zniszczyć humor na długo i odstraszyć na kilometr od odwiedzania tego miejsca, po czym totalnie inna osoba potrafi zachęcić nas do powrotu, bo kurcze warto!Powiem nawet, że porcje nie były wcale takie małe, a jedliśmy tylko danie główne.<br />Apeluję do właściciela restauracji, niech zmieni Menadżera, albo wyśle go na szkolenie jak być miłym!Rozumiem wszystko- regulaminy , polecenia z góry , "politykę firmy"- wystarczyło nam to odpowiednio przekazać i nic bym nie powiedziała, a nie z podszytą pogardą spławić nas w najgorszym stylu.Szkoda, żeby tacy ludzie odstraszali gości od próbowania tak wybitnych dań, notabene wartych swojej ceny.Wrócę tam pomimo takich doświadczeń, a to o czymś świadczy.Anikhttps://www.blogger.com/profile/15740565857225349029noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6805020199324226893.post-28323822720943687842010-11-05T10:40:53.582+01:002010-11-05T10:40:53.582+01:00Po części zgadzamy się z każdym z Was. Z jednej st...Po części zgadzamy się z każdym z Was. Z jednej strony, doskonale rozumiemy racje Buni, ponieważ i dla nas jednorazowy wydatek kilkuset złotych w restauracji jest wyzwaniem dla domowego budżetu. Z drugiej strony, potrafimy celebrować takie wyjścia oraz w pełni cieszyć się smakiem zamówionych dań. Nieobcy jest nam jednak dylemat oceny stosunku jakości do ceny w sytuacji gdy mamy do czynienia z bardzo dobrym jedzeniem za duże pieniądze, bo choć smak jest najważniejszy i niejako bezcenny, to zawsze chcielibyśmy zaprezentować go w relacji do portfela przeciętnego klienta restauracji. Oczywiście świetnie kiedy ktoś zarabia takie pieniądze, że wysoki rachunek nie robi na nim żadnego wrażenia, ale póki co pozostaje nam jedynie pozazdrościć. Tak czy inaczej, La Passion du Vin w chwili obecnej zajmuje pierwsze miejsce w naszym rankingu poznańskich restauracji, więc zwrócenie uwagi na wysokie ceny nie miało dramatycznego wpływu na ogólną ocenę, było natomiast głosem rozsądku.<br /><br />Co do Piano Bar, Milano i Blow up Hall, to najbliżej jesteśmy wizyty w Milano. A to dlatego, że w Piano Bar już wcześniej odmówiono nam możliwości fotografowania (a szkoda, bowiem swojego czasu mieli tam świetną solę), Blow up Hall natomiast, dopuszcza możliwość robienia zdjęć, jednak przed publikacją muszą one przejść autoryzację działu marketingu, co oczywiście szanujemy, jednak czego ze względu na charakter bloga - nie akceptujemy. Być może za jakiś czas zawitamy do wspomnianych restauracji bez aparatu, jednak w chwili obecnej koncentrujemy się na tych bardziej otwartych lokalach. Pozdrawiamy Was serdecznie :)Zjeść Poznańhttps://www.blogger.com/profile/17164516266349628777noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6805020199324226893.post-14180028498646985252010-11-05T09:05:18.037+01:002010-11-05T09:05:18.037+01:00A jednak wciąż uważam, że wydanie w restauracji po...A jednak wciąż uważam, że wydanie w restauracji powiedzmy 1/7 pensji jest nienormalne. I męczy mnie, że wszystko tak wygląda w tym kraju. Żeby dostać coś na dobrym poziomie należy wydać majątek. Być może, Anonimowa, masz szczęście być osobą zamożną i tak cię to nie boli. Jednak zdecydowana większość ludzi, którzy korzystają z usług restauracji zarabia na średnim poziomie. Jest to tym bardziej uderzające kiedy pojedzie się zagranicę. Tam doskonale widać jaki jest stosunek ceny w restauracji, ceny ładnych skórzanych kozaków, kosztu transportu itd. do ich pensji. I zaręczam ci, że żaden Francuz nie uznałby za normalne wydanie w restauracji 1/7 swojej pensji. A jeżeli, to wymagałby podania sobie tej kolacji na prywatnym tarasie luksusowego hotelu z widokiem na morze ;)Bunianoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6805020199324226893.post-3865542576389525672010-11-03T22:12:29.915+01:002010-11-03T22:12:29.915+01:00Od dłuższego czasu śledzę wasz blog ponieważ uważa...Od dłuższego czasu śledzę wasz blog ponieważ uważam,że jest to wspaniały pomysł który powinien rozjaśnić umysły poznańskich konsumentów-ale nie zgadzam się co od recenzji ostatniej restauracji, że wizyta w niej "zakrawa na granicy okrucieństwa" z powodu cen skoro jedzeniem byliście zachwyceni. Myślę że ta opinia spowodowana jest chyba brakiem wyobraźni i profesjonalizmu z waszej strony!!Odwiedzam także poznańskie restauracje i muszę przyznać, że w kilku rachunek za dwie osoby miałam znacznie większy,a na talerzu chaotyczną beznadzieję!Mówię tu o restauracjach od których można, a nawet trzeba oczekiwać doskonałego jedzenia. La Passion Du Vin odwiedziłam kilka razy i przyznaje, że za każdym razem opuszczałam to miejsce pod wrażeniem i z pełnym brzuchem po zjedzeniu podobnej porcji co wy..Myślę że doskonałe jedzenie z dobrych i świeżych składników, powinno mieć swoją cenę,a serce jakie wkłada w menu szef kuchni, tez powinno się do tego przyczynić.Powinniśmy to docenić i cieszyć się, że w Poznaniu zaczynają pokazywać się utalentowani kucharze!Niestety kucharze Ci muszą mieć też dla kogo gotować.Wydaje mi się,że jak na razie większość konsumentów nie patrzy na to co skrywa menu,ale ile będą musieli za nie zapłacić i czy w miejscu tym będą mogli się pokazać!!Wyjście do restauracji powinno być celebracją i albo nas na nią stać albo nie,a prawdziwi smakosze zawsze docenią dobre jedzenie i cena nie będzie tu przeszkodą!Ciesze się że w Polsce nie ma jeszcze restauracji z gwiazdką michelin,bo świeciły by one pustkami,chyba że górę wziąłby tu chyba popularny u nas lans!!.Jeszcze do moich dwóch przedmówców-37zł to chyba rzecz jasna i tak o 3 zł za mało!!ktoś pisze o zachodzie,gdzie chyba nigdy nie był!!i wreszcie droga Buniu to nie ceny wpływają na popularność lokalu, tylko to co on nam zaoferuje!.Zapewniam że miejsce to ma swoich gości ponieważ lokal ten mi polecono..Tak na marginesie z niecierpliwością czekam na waszą recenzję z Piano Bar, Milano, Blow Up Hall itd...pozdrawiam i życze wytrwałości...Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6805020199324226893.post-11411714377808900552010-11-03T13:28:20.838+01:002010-11-03T13:28:20.838+01:00rachunek jednoznacznie rozwikłał tajemnicę małej p...rachunek jednoznacznie rozwikłał tajemnicę małej popularności lokalu ;) pozdrawiam!Bunianoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6805020199324226893.post-10632826163571870632010-11-02T10:47:25.856+01:002010-11-02T10:47:25.856+01:00Obsługa - 37 zł.
BUAHHAAHAHAH. Więcej niż na zach...Obsługa - 37 zł.<br /><br />BUAHHAAHAHAH. Więcej niż na zachodzie :PAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6805020199324226893.post-51370177875647588352010-10-31T21:50:00.326+01:002010-10-31T21:50:00.326+01:00Dzięki za świetną recenzję, którą po raz kolejny p...Dzięki za świetną recenzję, którą po raz kolejny przeczytałam z wielką przyjemnością! Jedynym moim "technicznym" zastrzeżeniem jest mały błąd, który wdarł się do recenzji "Jego". Chodzi mi o użycie słowa "bynajmniej", który nie jest równoznaczny ze słowem "przynajmniej" (bynajmniej znaczy "wcale, zupełnie, ani trochę"). Jest to bardzo częsty błąd językowy, więc tym bardziej denerwujący:) Przepraszam jeśli brzmi to czepialsko, ale chciałabym żeby i ta recenzja była tak językowo bez zarzutu jak pozostałe:)Pozdrawiam serdecznie i kłaniam się z podziwem dla bloga,<br />BarbaraAnonymousnoreply@blogger.com