piątek, 16 września 2011

SUSHI SAPPORO / ocena 3.66

Zdajemy sobie sprawę, że oferta sushi barów w Poznaniu jest dość bogata, a w naszym zestawieniu wciąż brakuje kilku najpopularniejszych, jak choćby Matii, Sekai, czy Kyokai. W przyszłości chcielibyśmy te braki nadrobić, tymczasem jednak w efekcie bardzo spontanicznej decyzji, odwiedziliśmy oddalone od centrum, a przez to i mniej znane Sushi Sapporo.


ONA:
Przed wizytą w sushi Sapporo nie miałam sprecyzowanych oczekiwań. Ot, taka nieoczekiwana wyprawa w nieznane. Domyślałam się może, że nie będzie to pierwsza liga lokali specjalizujących się w japońskich przysmakach, ale może warto zaryzykować – bo właśnie w ten sposób odkrywa się czasem kulinarne perełki.

Wnętrze nie wyróżniało się niczym specjalnym – niewielka sala z wysokim drewnianym barem, ściany w jasnych kolorach, pasujące kolorystycznie lampy oraz japońskie akcenty dekoracyjne. Jedynym bardziej wyrazistym elementem były brązowe krzesła z wysokimi oparciami i minimalnie za wysokie stoliki (czułam się trochę nienaturalnie nawet przy moich 177 cm wzrostu). Po krótkiej wymianie zdań dowiedziałam się, że Marcin waha się nad dokładnie tymi samymi zupami co ja. Postanowiliśmy zatem wziąć je obie i wymienić się miseczkami w połowie jedzenia. Zaczęłam od zupy szefa, która miała być pikantnym bulionem z owocami morza i makaronem sojowym. Faktycznie bulion był dość pikantny, choć poza ostrymi akcentami nie miał żadnej głębi, powiedziałabym nawet, że był trochę wodnisty (z dwojga złego może to i lepsze niż bombardowanie kubków smakowych chemicznymi ulepszaczami). Na plus natomiast liczę naprawdę solidną porcję owoców morza i łososia. Jeśli chodzi o sam płyn, bardziej smakowała mi zupa rybna, od której zaczął Marcin. Była równie pikantna, ale bardziej skoncentrowana w smaku (z dodatków były jednak tutaj tylko kawałki ryb). Co do sushi, to wybrany przez nas zestaw należał raczej do klasyków (maki z łososiem, tuńczykiem, pieczonym węgorzem i łososiem oraz nigiri z łososiem, tuńczykiem i rybą maślaną). Mam tutaj dwie uwagi, po pierwsze ryż. Był trochę zbyt kleisty (wybaczcie naturalizm, ale mówiąc dosłownie przylepiał się nawet do zębów), poza tym w kawałkach nigiri było go trochę za dużo przez co konsumpcja poszczególnych kawałków wywołała nieco komiczny efekt. Po drugie bardzo pikantny sos do maki z tuńczykiem - jego ostra nuta po prostu zdominowała pozostałe składniki. Na pewno ma on swoich zwolenników, ja natomiast wolałabym, żeby go nie było. Moje odczucia po posiłku oscylowały gdzieś pośrodku skali doznań – obyło się bez dramatu, ale i bez rewelacji. Co do obsługi, w trakcie posiłku była prawie niezauważalna, ale zabłysnęła charakterem po koniec, kiedy Marcin robił zdjęcia lokalu (okazało się że sushi masterzy są chętni do pozowania do zdjęć, a panie kelnerki do opowiadania o swoich ulubionych deserach z karty).

Sushi Sapporo jest dla mnie fenomenem przede wszystkim ze względu na lokalizację. Restauracja mieści się bowiem na obrzeżach Poznania i jestem pewna, że poza pracownikami biurowca, mieszkańcami tamtych okolic oraz szczęśliwymi posiadaczami samochodu, którym regularnie zdarza się tamtędy przejeżdżać, Sapporo nie ma innych stałych klientów. Wyprawa z centrum miasta byłaby może warta świeczki gdyby Sapporo stanowiło konkurencję cenową dla innych poznańskich suszarni, niestety jest to tylko moje pobożne życzenie.

Jedzenie: 3+
Obsługa: 4
Wystrój: 4-
Jakość do ceny: 3+


ON:
Przyznam uczciwie, że przed wizytą w Sushi Sapporo naprzemiennie nachodziły mnie, a to obawy, a to nadzieje związane z tym miejscem. Główna obawa była taka, że skoro jest to daleko od centrum, to niewielu klientów tam pewnie błądzi, a skoro tych brakuje, to i zapewne zatrudniony jest tam tylko jeden sushi master (pełniący jednocześnie rolę kelnera), a co gorsza ma do dyspozycji zaledwie kilka i to wątpliwej jakości kawałków surowej ryby. Gdy już jednak zapominałem o czarnym scenariuszu, to w mojej głowie malowało się marzenie o lokalu na uboczu, w którym ceny sushi są o połowę tańsze, aniżeli w lokalach z centrum, gdyż to te ostatnie obciążone są horrendalnymi czynszami za wynajem. Jak pokazała jednak wizyta w Sushi Sapporo - niepotrzebne były to obawy i płonne to były nadzieje.

Na wstępie zobaczyłem 4 zajęte stoliki - i już odetchnąłem, że są goście. Dalej zliczyłem na szybko obsługę: 1 kucharz, 2 sushi masterów, 2 kelnerki - i już byłem całkowicie spokojny, że nie jestem w żadnym sushi barze na niby, tylko w całkowicie normalnym tego typu przybytku.

Pozwolę sobie tym razem ominąć tradycyjny akapit o wystroju, obsłudze i samym sushi, gdyż jak wspomniałem - mamy tutaj do czynienia z typowym przedstawicielem gatunku - niczym się on nie wybija, ale też niczym specjalnie nie zaniża średniej poznańskich sushi barów. Dwie rzeczy tylko spokoju mi nie dają. Pierwsza to detal, którą była temperatura grillowanego łososia i pieczonego węgorza w futomaki -  ryby nie były ciepławe, ani nawet letnie, ale całkowicie ostygłe. Obsługa szła bardzo sprawnie, nie jest zatem możliwe, aby wystygły w trakcie podania. Sushi master musiał mieć już wystudzone kawałki w rękach, tak więc z jakiegoś powodu - świadomie i celowo tak właśnie grillowane sushi podają. Osobiście uważam, że potrawa na tym wyraźnie traci. Druga rzecz to już ogół, który rozbija się o finanse i odnosi do moich płonnych nadziei. Kolokwialnie mówiąc, nie po to człowiek jedzie na obrzeża miasta, aby zapłacić ponad 200 złotych, gdyż w tym budżecie spokojnie zmieściłby się w centrum. Tak, czy inaczej - w promieniu 8 kilometrów lepszego i tańszego sushi nie znajdziecie, bo jest to jedyna suszarnia w tej okolicy.

Na koniec muszę napomknąć, że sushi bary oceniamy w swojej kategorii i nie sprawdza się (przynajmniej w naszym przypadku) porównywanie ich oceny końcowej z ocenami, które uzyskały restauracje z innego rodzaju kuchnią. Jako wielbiciele sushi chętniej wrócimy bowiem do sushi baru ocenionego na 3.66, aniżeli do restauracji z kuchnią europejską ocenioną przez nas na 3.96.

Jedzenie: 4-
Obsługa: 4
Wystrój: 4-
Jakość do ceny: 3


KOSZTORYS DLA 2 OSÓB:
Zupa Szefa (ostra zupa z owocami morza, łososiem, warzywami i makaronem sojowym) - 20 zł.
Zupa Sapporo (ostra zupa rybna z warzywami) - 14 zł.
2 szt. nigiri z łososiem - 13 zł.
2 szt. nigiri z rybą maślaną - 13 zł.
2 szt. nigiri z tuńczykiem - 18 zł.
5 szt. futomaki z łososiem, awokado, ogórkiem i sałatą - 20 zł.
5 szt. futomaki z tuńczykiem, rzepą, serkiem i sałatą - 23 zł.
5 szt. futomaki z grillowanym łososiem, sosem teryaki, awokado i sałatą- 22 zł.
5 szt. futomaki z pieczonym węgorzem, sosem teryaki, sezamem i sałatą - 25 zł.
5 szt. futomaki z łososiem, tuńczykiem, awokado i sałatą - 25 zł.
Herbata zielona z wiśnią - 8 zł.
Herbata zielona z trawą cytrynową - 8 zł.
Suma: 209 zł.

ŚREDNIA NASZYCH OCEN: 3.66

ADRES: Poznań, ul. Wichrowa 1a
INTERNET: www.sushisapporo.pl

Bookmark and Share

4 komentarze:

waffelek pisze...

@"jestem pewna, że poza pracownikami biurowca, mieszkańcami tamtych okolic oraz szczęśliwymi posiadaczami samochodu, którym regularnie zdarza się tamtędy przejeżdżać, Sapporo nie ma innych stałych klientów"

...ale przecież poza tym mają dowóz, z którego pewnie korzysta większość zachodniego Poznania, bo "w promieniu 8 kilometrów lepszego sushi baru nie znajdziecie"

;)

dezemka pisze...

Mati i Violet (ten sam właściciel) to moje ulubione poznańskie sushi:)

Anonimowy pisze...

Wczoraj zamówiłam stamtąd tatara z łososia, nigiri z zupy maślanej i zupę miso z grzybami shitake i zachwycona nie byłam. Tatar był znośny, choć jak dla mnie bez szału, nigiri paskudne, a zupa smakowała jak woda z brudnego akwarium, w której jedyną zaletą były grzybki smakujące dziwnie słodko. Dodatkowo cała "uczta" skończyła się zatruciem. Stanowczo odradzam, choć przyznaję, że nie jestem zwolenniczką sushi.

Sushi Sapporo pisze...

Witam
Jako osoba najbardziej zainteresowana w sprawie, nie mogę nie zabrać głosu w sprawie zamieszczanych komentarzy.
Ostatni komentarz dotyczący Sapporo
jest nie do przyjęcia(a właściciele bloga piszą że moderowanie komentarzy jest włączone)
Jeżeli ktoś pisze że jadł zupę miso z grzybami w restauracji Sapporo a takiej zupy niema i nigdy nie było w menu i jeszcze dodatkowo się zatruł jedzeniem to chyba wymaga to wyjaśnienia.
Zatrucie jedzeniem w restauracji o ile mi wiadomo jest zgłaszane w sanepidzie żadnego takiego zgłoszenia niebyło i jest to łatwe do sprawdzenia...
Pozwalanie na zamieszczenie tego typu komentarzy jest więc dalekie niestosowne.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...