sobota, 17 października 2009

KUCHNIA CHRISA / ocena 4.66 (zamknięta)

Przy okazji naszej ostatniej wizyty w Teatrze Nowym zauważyliśmy, że w miejscu dawnej Cafe Zapadnia powstała nowa restauracja - Kuchnia Chrisa. Niestety przed spektaklem panował spory ruch i nie było możliwości, abyśmy zdążyli skosztować cokolwiek. Postanowiliśmy zatem wrócić przy najbliższej okazji. Skusiła nas atrakcyjna oferta lunchowa, która wpadła nam w ręce w postaci ulotki - od wtorku do piątku - do godz. 17:00 - zupa oraz drugie danie w cenie 17 zł - codziennie inne menu.

PS Opis drugiej wizyty znajdziecie tutaj.


ONA:
Kiedy zobaczyłam menu zestawów lunchowych na ten tydzień w restauracji Kuchnia Chrisa, wiedziałam, że muszę spróbować zupy rybnej z szafranem i pomidorami, która razem ze szpinakową lasagne miała być dostępna w piątek. Podejrzewałam, że musi być dobra. Oczami wyobraźni widziałam coś pomiędzy francuską bouillabaise, a tymi wszystkimi pysznymi zupami pomidorowo - rybnymi, które przyszło mi wypróbować w Portugali. Od samego rana towarzyszyło mi to dobrze znane podniecenie pojawiające się przed wizytą w nowej restauracji i wypróbowaniem czegoś, na co czekam już od kilku dni.

Możecie sobie zatem wyobrazić moje rozgoryczenie, kiedy to dowiedziałam się od Pani kelnerki, że zestawy lunchowe w dniu dzisiejszym się skończyły. Choć sympatyczna kelnerka była akurat najbliżej, żeby wyładować na niej swoją frustrację, postanowiłam przyjąć sprawę ze stoickim spokojem, w końcu to nie jej wina. Ostatecznie zdecydowałam się na: zupę krem z papryki i pomarańczy z ziołowymi grzankami, bukiet sałat z pieczonym kozim serem i marmoladą z płatków fiołków oraz ciastko czekoladowe z serem pleśniowym. Zupa była smaczna, choć jak dla mnie zbyt mało wyrazista i delikatna. Z pewnością też, nie przygotowała mnie na to co miałam przeżyć za chwilę. Kompozycja kilku sałat, melonów, gruszek, pomidorów koktajlowych, sera pleśniowego i wreszcie podgrzanego na kawałku pieczywa koziego sera z marmoladą z fiołków, w towarzystwie chleba z dodatkiem lawendy i ziołowego masła, po prostu mnie uwiodła. Wyrazisty smak koziego sera w połączeniu z delikatną fiołkową słodyczą okazał się dla mnie strzałem w dziesiątkę. I choć przyznaję, że jestem zwolenniczką dań wytrawnych, a słodkie smaki rezerwuję dla deserów, to muszę przyznać, że była to jedna z najlepszych sałatek z kozim serem jakie jadłam w swoim życiu. Teoretycznie podobne połączenie słodyczy z serem zaserwowano mi na deser. Chcąc uspokoić tych, którzy mogą uznać połączenie ciasta czekoladowego z serem pleśniowym za zbyt kontrowersyjne, spieszę dodać, iż jego smak powinien przypaść do gustu każdemu czekoladożercy. Nuta gorzkiej czekolady dominuje w tym deserze, a sam pleśniowy ser dodaje tylko nieznacznej pikanterii. Dopełnieniem tych dwóch smaków są kwaskowo-słodkie maliny. Być może deser smakował mi tak bardzo dlatego, że należę do zagorzałych fanów czekolady z solą morską. Nie rozczaruje się także ten, kto jako dziecko w czasie świąt, czy innych gargantuicznych uczt dokonywał własnych eksperymentów z jedzeniem słonych paluszków i czekolady jednocześnie! Dodam jeszcze, że serwowane porcje są niewielkie. Nie przeszkadza to jednak tym, którzy tak jak ja lubią zjeść dwudaniowy obiad z deserem. Tego entuzjazmu nie podziela jednak mój portfel.

Na koniec dodam jeszcze kilka słów o obsłudze i wystroju, choć w obliczu wyjątkowego jedzenia, akurat te elementy miały dla mnie wczoraj znaczenie drugorzędne. Układ restauracji będzie dobrze znany wszystkim tym, którzy bywali tu wcześniej w cafe Zapadnia. Z pomieszczenia z okrągłym barem wyjść można do pozostałych, pełnych zakamarków sal. Te zakamarki, utrudniają zapewne pracę obsłudze, która może nie zauważyć nowo przybyłych gości. Trzeba wówczas przypomnieć o swoim istnieniu, udając się do baru. Samo wnętrze jest schludne i estetyczne. Do niczego nie można się przyczepić, ale też nie ma się nad czym specjalnie zachwycać. Przyznam, że z pewnością jeszcze tu wrócę. Tym bardziej, że menu ustalane jest z góry na miesiąc i pewnie warto śledzić wszelkie nowości (choć z równie wielka przyjemnością zjadłabym ponownie to co było mi dane spróbować wczoraj). Chciałabym także przekonać się, czy oferta lunchowa nie odbiega poziomem od dań serwowanych w ogólnym menu. Zgodnie z tym, czego dowiedzieliśmy się od obsługi, sytuacja z brakiem zestawów lunchowych była wyjątkowa. Zatem, do następnego razu!

Jedzenie: 5+
Obsługa: 4
Wystrój: 4
Jakość do ceny: 5+


ON:
Wyremontowana piwnica Teatru Nowego prezentuje się całkiem nieźle. Zauważyłem tylko dwa problemy. Pierwszy, to tłok gości oraz zwykłych przechodniów w porze spektakli teatralnych (toaleta restauracji, jest toaletą teatru, przy czym restauracja ma dwa wejścia i jest przechodnia). Drugi z kolei problem, to taka konstrukcja lokalu, że obsługa czasem nie zauważa przybycia nowych gości, co kłopotliwie trzeba samemu sygnalizować przy barze. Przejdźmy jednak do jedzenia. W związku z faktem, że jak nam zakomunikowano, po raz pierwszy zabrakło oferty lunchowej (skończyła się już o 14:00 z powodu mnogości chętnych), zdecydowaliśmy się zamówić z menu, które zgodnie z koncepcją właściciela - Chrisa Pedersena, zmienia się co miesiąc i zawiera nie więcej niż 20 dań. Zdecydowałem się na zupę z limonek z imbirowym musem z kurczaka, polędwiczki wieprzowe w boczku z sosem lawendowym i grillowaną polentą, a także na pół ciastka czekoladowego z serem pleśniowym. Wszystkie dania - zarówno zupa, mięso, jak i deser - były nowatorsko przyrządzone, bardzo ciekawe i wręcz rewelacyjne w smaku. Jeden jedyny zarzut mógłbym sformułować odnośnie wielkości porcji (szczególnie przepysznej zupy). Rozumiem jednak, że tak dobra kuchnia, za w miarę rozsądne pieniądze, wymagała kompromisu. Jeżeli zatem ktoś mnie kiedyś zapyta, gdzie można dobrze zjeść w Poznaniu, to śmiało odpowiem, że u Chrisa.

Jedzenie: 5+
Obsługa: 4-
Wystrój: 4
Jakość do ceny: 5


KOSZTORYS:
Krem z papryki i pomarańczy, z ziołowymi grzankami - 12 zł.
Zupa z limonek z imbirowym musem z kurczaka - 12 zł.
Bukiet sałat z pieczonym kozim serem i marmoladą z płatków fiołków - 25 zł.
Polędwiczki wieprzowe w boczku z sosem lawendowym i grillowaną polentą - 29 zł.
Ciastko czekoladowe z serem pleśniowym - 16 zł.
Tyskie 0,5 x 2 – 14 zł.
Suma: 108 zł.

ŚREDNIA NASZYCH OCEN: 4.66

ADRES: Poznań, ul. Dąbrowskiego 5

Bookmark and Share

13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Do takiej kuchni, do takich dań sikacz w postaci Lecha O_o Do każdego dania, bez względu na jego charakter piwsko?! Zadziwiające. Na marginesie: bardzo fajny pomysł na bloga.

Zjeść Poznań pisze...

Niestety większość restauracji w Polsce serwuje wina nieprzystające jakością do ceny. Dlatego też na wino decydujemy się wyłącznie tam, gdzie nie doliczają nam horrendalnej marży (np. Mielżyński Wine Bar, La Passion du Vin). Ponadto, jeden rodzaj napoju na każdym naszym wyjściu daje możliwość rzetelniejszego porównania poszczególnych kosztorysów :)

Anonimowy pisze...

Hi there and thank you for your report about my restaurant. Sorry for not posting in polish because my polish is just too lousy. I am very pleased about your result (I think a 4+ is not that bad) but I just like to add a correction about our offer: we do not sell Lech Premium, but right now Tyskie from the tab. From Lech we only sell alcohol-free beer. We are waiting to receive a second fridge for beer so we can offer a bigger range of beer. Also we just changed our wine-dealer, so there will be a different and nicer offer of wine when you come the next time ;-)
We are in the beginning, it is my first own restaurant, so I am open a lot to comments and suggestions. Please feel free to write to me on chris@kuchnia-chrisa.pl

Thanks !
Chris

Zjeść Poznań pisze...

Hello Chris. You are absolutely right. 4+ is so far the highest note. We also consider "Kuchnia Chrisa" as one of the best restaurants in Poznań. Thank you for creating such a nice place and delicious food in our city. Our "beer mistake" has been already fixed. Next time we'll definitely try something from your latest wine selection. Best regards!

SrebrnaAkacja pisze...

Skoro wino nie, to może jednak woda? Nie zabija smaku potrawy, nie zapycha żołądka, nie powoduje nadmiernej potrzeby odwiedzania toalety, przepłukuje kubki smakowe itd. Oczywiście jest to Wasz wybór, ale ja już od razu się zastanawiam, jako kobieta, czy pisząc, że potrawa była bardzo sycąca nie zapełniacie sobie żołądków piwem. Bo dla mnie wszystko co popijam piwem (a zdarza się to baaaaaardzo sporadycznie i prawie wyłącznie w Czechach, gdzie knedliczki polane sosem wylewają się z talerza)jest podejrzanie sycące. No i dla mnie osobiście piwo zabija smak potraw (a te niektóre czeskie smakołyki warto zabić) :) Pozdrawiam! Ola

Zjeść Poznań pisze...

Masz rację Ola. Dobór napoju do posiłku, to kwestia indywidualnego wyboru każdego z nas. Na szczęście w większości restauracji jest i woda mineralna i piwo. Tym samym, nikt nie musi decydować się na złocisty trunek i może dobrać napoje wg. własnego uznania. Pozdrawiamy serdecznie :)

Anonimowy pisze...

Byłam w Kuchni Chrisa!
Z dystansem spoglądałam na menu, ponieważ tak wyszukane kompozycje smaków i aromatów nie zdarzają się często a już na pewno nie w Polsce!
Kolacja była fantastyczna, obsługa dbała o nasz komfort(nie przepadam za natrętnymi kelnerami liczącymi na napiwek). Panie kelnerki pojawiały się dokładnie wtedy kiedy ich potrzebowałyśmy. Kawa najwyższej jakości, wino domu które zamówiłyśmy okazało się(o dziwo) nie byle jakim, najtańszym zakupionym w supermarkecie, a wyselekcjonowanym winem przez samego właściciela. Na koniec dodam tylko, że po krótkiej rozmowie z Szefem Kuchni(tu znów zaskoczenie bo szef kuchni nie jest anonimowy i również dba o swoich gości) dowiedziałam się, że zarówno chleb który właśnie nam podano, paluszki grissini, sosy musy i desery są od podstaw przygotowywane w tej właśnie restauracji z najlepszych i co najważniejsze świeżych produktów. Wielki podziw za wytrwałośc i dążenie do utrzymania wysokiego poziomu sztuki kulinarnej, bo przecież tak często spotyka się w restauracjach zupy z proszku, sosy z paczki, owoce z puszki. Jeśli faktycznie Szef Kuchni dokonuje selekcji produktów każdego ranka, to oznacza że cena jak i wielkośc porcji (choc ja osobiście nie uważam porcji małymi a ceny jak na ten poziom są przystępne) nie gra roli. Liczy się jakośc i doznania towarzyszące każdej następnej wizycie w tej restauracji. Z wyrazami szacunku dla wszystkich pracowników.

Anonimowy pisze...

To miejsce jest rozczarowaniem. Najpierw długo, długo nikt się nami nie zainteresował mimo, że bar oblepiony był znużonymi pracownikami. Lokal o 19 godzinie był zupełnie pusty, poza chwilą, kiedy w trakcie antraktu wylegli widzowie teatru w poszukiwaniu toalety. Dość osobliwe zjawisko. Widzowie szukajacy toalet i klienci restauracji. Co do potraw. Małe porcje, niczym nie zaskakujące smaki, cena zupełnie niewspółmiernia do jakości i ilości serwowanych dań. Podsumowując. Nigdy więcej.

paddyzab pisze...

Wybitna kuchnia, obsluga pierwsza klasa. Po raz pierwszy, po rozmowie z szefem kuchni, zdecydowalem sie na stek w Polsce. Faktura miesa byla majstersztykiem, wspaniale doswiadczenie. To jest jedyne miejsce do jakiego nie mam kompleksu zabrac znajomych z Berlina, wiem ze kazdy foodie bedzie zachwycony. Ciasto czekoladowe z serem plesniowym jest juz w Poznaniu niemal legenda :-).

Jednym slowem, najlepsza restauracja w Poznaniu.

szeryfsylwiak pisze...

jeżeli smakuje tak samo jak wygląda
to chyba się skuszę :) by odwiedzić kuchnie chrisa :)

Jakub Jurkiewicz pisze...

Bardzo się wczoraj zawiodłem na Kuchni Chrisa. Po pochwałach z Waszej strony chciałem razem z całą rodziną się tam wybrać i spróbować tych specjałów. Niestety dopiero gdy usiedliśmy przy stoliku dowiedzieliśmy się, że nie można zamawiać alkoholi, czyli nici z wina do kolacji. Szkoda, że nie zostaliśmy o tym powiadomieni przy rezerwowaniu stolika 3 dni wcześniej, ani że na ich stronie internetowej nie ma na ten temat żadnej informacji.
Tak trudno poinformować wcześniej klienta, że część menu jest niedostępna?

Anonimowy pisze...

Na pierwszy rzut oka przyjemna restauracja, w której można spędzić miło czas na zabawie np. sylwestrowej. Akurat był to odpowiedni czas do podjęcia decyzji, czy i gdzie spędzimy tegoroczną zabawę sylwestrową. Po rozmowie z managerem restauracji zarezerwowaliśmy miejsca, przy odbiorze biletów zaproponowano nam stolik dla 12 osób w zdawało się przytulnym pomieszczeniu. Jakież było nasze zdziwienie w dniu sylwestra, kiedy nasza przytulna loża dla 12 osób przeistoczyła się w pomieszczenie dla 32 osób mających swoje miejsce przy dwóch ogromnych stołach przykrytych białym obrusem i udekorowanych kieliszkami do wódki, całość mocno oświetlona białym światłem, aby lepiej było widać kelnera roznoszącego ciepłą wódkę. Z dekoracji to by było na tyle. Dodam jeszcze, że aby się gdziekolwiek wybrać zza tak suto zastawionego stołu musiał opuścić swe miejsca cały rząd osób siedzących przed wychodzącym. Co do "znakomitej" kuchni Chrisa to i owszem coś było na kształt bufetu wciśniętego między schodami a korytarzem, ale dań (górnolotnie powiedziane , ale niech tam) było dalece w niewystarczających ilościach. Nam udało się załapać na coś co miało udawać strogonowa (kurczak, warzywa, ogórek, zupo-sos itp), reszty dań brak (puste wygarnięte naczynia) choć nie przyszliśmy tam jako ostatni. Całości dopełniał brytyjski DJ, który swoją muzykę puszczał tak jakby się jej wstydził: ...cicho sza, po wielkiemu cichu..., poza tym rzeczywiście nie miał się czym chwalić, muzyka nie nadająca się na "potańcówki", wydumana i nadęta. Koniec końców zdecydowaliśmy się opuścić to miejsce ok. 22.00, na odchodnym spotkała nas wątpliwa przyjemność poznania właściciela tego przybytku niejakiego Chrisa Pedersena, oczywiście dla niego wszystko było OK, ponad 30 osób w niewielkiej salce było OK, kiepska kuchnia i do tego z brakami (tutaj się trochę obruszył) też OK, oczywiście o zwrocie pieniędzy za zmarnowany wieczór nie mogło być mowy. Dowiedziałem się również, że zapewne nie jest prawdą, że przedstawiono nam zgoła inne warunki, ale jeśli coś nie pasuje to przecież mogę dociekać swoich racji przed sądem. I zapewne bym to zrobił gdybym dysponował wolnym czasem.
Zatem w ten sposób i pomny na swoje przypadki przestrzegam wszystkich przed imprezami organizowanymi w Kuchni Chrisa.

Zjeść Poznań pisze...

Kuchnia Chrisa poinformowała na swojej stronie, że 31 lipca dobiegła końca jej współpraca z Teatrem Nowym. Jednocześnie jednak obiecują, że nie będziemy długo czekać na otwarcie w nowej lokalizacji.

Trzymamy zatem kciuki, aby tak właśnie było i z pewnością odwiedzimy ich ponownie!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...